piątek, 30 listopada 2012

Piątek, czuje się niezmiernie pusta.
Może taka jestem?
Nie.
Może jednak.
Gówno o to.
Wieczór, mam uczyć się bioli, lecz zapał mam marny.
Ale muszę.
Wolny wieczór mam w końcu.
Jednak wezmę się za biolę. 
Pieprze nie chce mi się.
Muszę sprawdzić fejsa.
Schodzi mi parę godzin to sprawdzanie.
Zaczynam czytać biolę.
Cholera, chyba trzeba się umyć i spać.
Jakoś tak późno się zrobiło. 



 Mam ta myśl w głowie
i zostanie zauważona
chowam się
niech ktoś przerwie we mnie uczucie pustki

czwartek, 29 listopada 2012

Czwartek.
Nic się nie zdarzyło w moim życiu.
Czyli jak co dzień.

Wolny wieczór, coś czego mi już dawno brakowało. 
Chyba czuje, że żyje. Nie, jednak to nie to. 

Notka ta jest krótka. Bo brak weny, żebym mogła coś racjonalnego z siebie wydusić.

P.S Nudzi mnie już prowadzenie blogu.

środa, 28 listopada 2012

Trzaskam drzwiami
Próbuję zburzyć ściany
Poświęcam się bardziej
Ale ty nie poświęcasz się wcale

Jesteś niczym beze mnie


Przeklinam cię

Tak, Ty manipulujesz mną
Teraz zamierzam pokazać tobie
Jaka ja umiem być
Taka zimna jak ty
Taka głośna taka wyniosła jak ty
Powiedz mi teraz
Powiedz mi co jeszcze zamierzasz zrobić







Śmierć fajny temat na polskim, tylko gorzej jak wyobrażenie średniowiecznej śmierci kojarzy się ze mną. 
Mniejsza o to. 
Kochany sprawdzian z chemii. 
Był. 
Chyba coś spieprzyłam. 
Jak zawsze. 

wtorek, 27 listopada 2012

Kiedyś ciężko mi było być sobą.
Żyłam w cieniu czyjegoś snu,
szukałam dotyku dłoni, ale każdy był tak zimny,
żyłam w koszmarze, niekończącym się śnie,
teraz mam szeroko otwarte oczy,
wyrwałam się z tych łańcuchów.




A teraz
Spadam
W ciemnościach
Chciałabym być
Tam z tobą

Ty
Najprawdopodobniej śpisz
Ja też chciałabym spać

Obok ciebie
Gdziekolwiek jesteś
Chciałabym żebyś spadł.
Prosto.  

Dobranoc.  
Szał i powiew lateksu, ratuj się kto może, a jeśli nie może to też niech się ratuje.

Zła pani, siedząca po mojej stronie, pyta "Gdzie jesteśmy?"
Stoimy na trzeciej i czterdziestej trzeciej, wychodzimy w noc.
Dojdziemy do ekstazy, to miejsce znaczy tyle dla mnie.





 

Kocham te swoje glany <3
Zrób teraz
potem
Za chwilę
potem
Za 5 minut
potem
Później
potem
Zaraz
potem
Już idę
potem...
I tak w kółko. Czy serio nie umiemy powiedzieć nigdy? Ja nie potrafię...




P.S
Uczę się chemii i przysypiam.
Jutro sprawdzian. 
Kocham chemię.
Chyba tylko nie widzieć. 



poniedziałek, 26 listopada 2012

Jestem niezmiernie wdzięczna pewnej osobie, która zapoznała mnie z zespołem Bastille. 
Niby nic takiego, a jednak coś. 
I feel overjoyed słyszę w głowie i od razu automatycznie się uśmiecham. 
Magiczne.


Najlepsze w tym wszystkim jest to, że tekst tej piosenki jest dla mnie bez przekazu.
A mimo to I feel overjoyed
Dzisiejszy dzień... Nie wiem co powiedzieć, raczej napisać.
Jakaś pustka wszechobecna.
Ludzie wyzbyci emocji.
Nikt nie lubi poniedziałku, ale to nie znaczy, że trzeba być ponurakiem.
Cieszmy się.

Najlepsze co mnie w dzisiejszym dniu spotkało to chemia.
Też nie wierzę, że to mówię.
Chemia.
Albo raczej pan od chemii.

niedziela, 25 listopada 2012

Każdy z nas ma jakąś piosenkę która za nim łazi a jej nie trawi...
Ja też taką mam.



Jadę do szkoły, leci ta piosenka.
Jestem w szkole, ktoś pod nosem ją śpiewa
Zaczynam automatycznie nucić, ale wewnętrznie tego nie mogę ścierpieć
Wracam ze szkoły, znów ta piosenka.
Wchodzę do domu, radio gra, leci ta piosenka
Włączam kanał muzyczny w tv teledysk...
Liiiitości no ileż można...

Idę pogłębiać swoją miłość <sarkazm> do  chemii.



Nic tak nie wkurwia człowieka jak ex. 
Ex to nie człowiek, to podłe zwierze. 
Oooj nie obraziłam zwierzęta, więc wróć 
Ex to nie człowiek to cham, przynajmniej w moim przypadku.


 

Zastanawiam się co ja brałam przez ten związek, że z nim byłam i o dziwo było mi dobrze. Pojęcia mi brak. 

Umiem pomóc innym w problemach, a sobie nie potrafię. 
Ah ta cudowna ironia losu.  
Dzień dobry potworne duszyczki.
Mam nadzieję, że nikt nie ucierpiał z powodu walenia głową w klawiaturę, tylko mam nadzieję, bo w głębi siebie zacieram ręce i tylko czekam na jak największą liczę <złowieszczy śmiech>

Jak minęła noc? Mi dobrze, jedynie martwi mnie fakt, że śnił mi się teledysk Lany Del Ray... Źle ze mną oj źle.

Tuż pod moimi stopami
powietrze
jest ciężkie,
które ciągnie mnie ze sobą w dół.
Sprawia, że słabnę
dla Ciebie.
Przyłapałam się
na powtarzaniu
jak zacięta płyta.
zawsze
tłumaczę
twoje zamiary.
i udaję, że
wybaczam ci
za każdym razem
kiedy bez mojej wiedzy
zmieniały moje serce
w kamień.

sobota, 24 listopada 2012

Ja, hardcor dnia dzisiejszego




Tak, tak nie wiem o czym tu teraz pisać.


 Jestem hardcorem piszącym kolejnego posta o niczym.


Dzięki, że odwiedzacie blog, jeden dzień, a już do setki dobijacie.


 Cóż robię? Przysypiam przed monitorem waląc głową w klawiaturę. Bardo twórcze zajęcie, polecam wszystkim których głowa dziś nie boli, a nawet jeśli was boli róbcie to, będzie was bardziej bolała.


Idźcie spać. Amen. Koniec na dziś.
Piszę kolejnego dziś posta. Chyba to oznaka gorączki. Idę sprawdzić

Nie. Jednak chyba wszystko ze mną ok. Tak myślę przynajmniej.

Może czas wreszcie zmierzać do konkretów? Może jeszcze podtrzymam niepewność.

Ah co to liceum ze mną zrobiło. Jakaś taka bezduszna się zrobiłam, bo pesymistyczna to od zawsze byłam, co nie znaczy, że jestem smutasem. 

Z uczennicy z idealną średnią stałam się ofiarą własnego losu.
Wróć
Z uczennicy z idealną średnią stałam się ofiarą biologiczno- chemicznego losu.
Tak lepiej.

Miotają mną dziwne uczucia i siły. Czuję się obco, mimo że znam grunt po którym się poruszam.

Uśmiecham się do ludzi, wewnętrznie płaczę.
W nocy
Płaczę do poduszki, uśmiecham się wewnętrznie bo nikt tego widzi.

I jeszcze mój "wierszyk" na koniec, o ile to jakkolwiek można określić.

Jestem gorszy w tym, co robię najlepiej
I czuję się pobłogosławiony mając ten dar
Nasza niewielka grupa istniała od zawsze
I pozostanie aż do końca


Uśmiecha się tak, że wydaje mi się
Że powracają do mnie wspomnienia z dzieciństwa
A jeśli będę patrzyła zbyt długo
Prawdopodobnie załamię się i rozpłaczę
Oczy ma z najbłękitniejszego nieba
Jak gdyby myślały o deszczu
Jego włosy przypominają mi
o ciepłym i bezpiecznym miejscu
Boże czemu nie mogę go mieć przy sobie
Choć na chwile
chwilkę
minute
sekundę


Jak pewno się domyślacie to o jakiejś tam mojej miłości... Cóż jestem jedną z tych "forever alone"- a w sercu się w kimś buja, ale przecież nie powiem mu tego, bo nie powiem. Nie jest to dziwne, nie będę się nad tym użalać czy coś. 
Moja mordka, raczej oczy.  Wyżej też moje wypociny.
Będę mieć wszystko w dupie. Tak, tak już od dzisiaj. Tak sobie codziennie powtarzam. Będę mieć wszystko w dupie, zaraz po tym jak posprzątam, zrobię sobie śniadanie, już potem będę mieć wszystko w dupie. <później> Nie mam czasu mieć wszystko gdzieś, teraz muszę zrobić obiad, zobaczyć co robi mały, zjeść obiadek i pozmywać naczynia, a potem już będę mieć czas wszystko rzucić. <później> Tak znów brak czasu, teraz trzeba zrobić pranie, a później uprasować, znów patrzeć co robi mały. Dziecko zawsze nabroi potem pół dnia sprzątania, a potem będę mieć czas mieć wszystko gdzieś. O nie, już późno, kolację trzeba zrobić. Potem wejść na facebooka czy na twittera, napisać posta, a potem znaleźć czas na olewanie wszystkiego. O nie już północ, cholerny internet. Idę się myć. Potem spać. Zasypiam. Jutro będę mieć wszystko gdzieś. Tylko "jutro" powtarza się nieustannie, więc kiedy wszystko będę miała gdzieś?


Pozdrawiam moje glanki. Dzięki, że w upalne dni mnie obcieracie, cóż bym zrobiła bez ran na kostkach...

Na początek...

Witajcie w moim kolejnym już blogu.

Będzie on kolejny raz o moim życiu, tak jeszcze raz zaczynam bawić się w to gówno... Czy jest sens? Mówię nie. Ale jak wszystko co robię jest bezsensowne.

Czemu taki tytuł? Jestem na biol chemie... z przypadku (ale pomińmy ten fakt). Więc już chyba po części tytuł jest zrozumiały.
Jeśli nie, to powiem, że za dużo czasu spędzam na chemii i nieco mi mózg zlansowało.

To co tu piszę nie kopiować, moich zdjęć też nie, głupio się czuje jak ma mnie ktoś w awatarze a i z tym się już spotkałam... 

Zachęcam do obserwowania, komentowania, wyrażania swojej opinii czy czego tam chcecie.