środa, 19 lutego 2014

Dorobiłam się dość sporych zasobów chemii jak widać na załączonym obrazu. Jeszcze trochę i otworzę bibliotekę dla biol-chemów.
Żebym ją jeszcze tak wielbiła...
To istne szaleństwo.
Przeciwieństwem miłości jest nienawiść podobno, ale właśnie nienawiść ponoć umacnia miłość.
Czy jakoś tak.
Tyle zapamiętałam z ostatniej lekcji religii.
Pilna ja.
Wracając do sedna... Na to by wychodziło, że jeśli nienawidzę chemię to tak jakbym ją kochała. Paranoja. Ale chyba coś w tym jest, bo jak tak siadam i czytam, to myślę że to jest nawet ciekawe i chcę czytać dalej. Chyba, że to biszkoptowy zapach książek wprawiają mnie w ten nastrój? Sama nie znam odpowiedzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz